21 czerwca 2011

pisać,czytać,skakać,biegać

Jak pisać, to pisać.
Pociąg z kontaktami temu służy.
A pani obok jest mistrzem panczlajnów.

Roda de Frutas w ASC i nie wiesz co się dzieje :) Umarłam, definitywnie umarłam.
z wielkim siniakiem na łydce w prezencie od Szymona. Pokazaliśmy klasę, jak zwykle.
Jedna z lepszych rodas w życiu.

A następnego dnia na batizado UNICARU. Najpierw do Wrocka z Szajbą i Kornelem, a później z wrocławiakami do Katowic. Granie i śpiewanie - mistrz. Na miejscu - powitanie z bialską grupą <3 <3 <3
W piątek duża roda, do której udało mi się wejść tylko raz. W sobotę batizado. Osoby, które miały zaprezentować wysoki poziom, dały z siebie 100% i mogą być zadowolone. Ja poklaskałam, popatrzyłam, pośpiewałam i postałam trzy albo cztery godziny. Po przerwie trening z Brazylijczykiem-Którego-Apellido-Nie-Pamiętam. Techniki oparte na bazie, mimo tego, niestandardowe. Z treningu z Suchym niechcący (przysięgam) uciekłam. W niedzielę trening i roda. Wreszcie dużo pograłam, zaśpiewałam (to uznanie w oczach Mestre Zambiego - bezcenne) - roda kompletna. Dostałam martelo na twarz od żółtej cordy. Calma.
Na koniec samba. A na pociąg, naturalnie, prawie się spóźniliśmy. Pożegnałam się z ekipą, na rok.

Podsumowując - kolejny udany wypad. W ciągu tego roku będę strasznie tęsknić za podróżami pociągiem z
najfajniejszymi ludźmi na świecie <3<3<3

2 komentarze: