23 czerwca 2011

Voyage, voyage

Doleciałam. Nie napiszę, że cudem, bo właściwie bez wpadek (typowych dla moich wyjazdów) się obyło.
Wawa -> Frankfurt
Spokojnie. Na lotnisku spotkałam Felipe z Bolacha oraz Instruktora Galo, także sama nie byłam. Uśmiechnęłam się do pana w check-in i dostałam miejscówkę przy oknie. Tylko weszłam do samolotu i zaczęłam odpakowywać kopertę od Marisquinho. Odpakowywanie jej zajęło mi z 10 minut (kojarzycie ruskie baby? tak to mniej więcej wyglądało). Przeczytałam trzy razy. Najpiękniejszy list jaki kiedykolwiek dostałam. Samolot miał opóźnienie, także jeszcze zdążyłam wysłać autorowi smsa. Podróż spokojna. Dali jedzenie (fuckyeah).





Frankfurt -> Salvador
Mimo, że lotnisko we Frankfurcie jest jednym z największych w Europie bardzo trudno jest się zgubic. Jaki kraj, takie lotnisko. Samolot ogromny. Miejsce przy oknie. Obok Brazole uczący się wymowy 'Ich' oraz bajka z pingwinem nak*rwiającym gwiazda, rundak, fiflak, salto. Jedenaście godzin lotu, i... Salvador. Piękny. Aż chciałam nie mieć następnego lotu i móc zostać tam chociaż kilka godzin. Muszę uważać na życzenia, bo prawie się spóźniłam na lot do Rio.










Salvador -> Rio
Przespany. I nikt na mnie nie czekał. Przyleciałam o 20.30, szukałam rodziny, telefonu i całej reszty, aż wreszcie przystojny Brazol z informacji polecił komuś zawołać ich przez mikrofon. Nie spanikowałam w żadnym momencie. 22.30 wyjeżdżaliśmy z lotniska.

Araruama
Rodzina jest świetna, bardzo wyluzowani. Raz po raz pytają o Jana Pawła II :)
Śliczny dom. Dużo przestrzeni, patio i wuchta zwierzaków. Osiem psów, każdy inny, taka sama ilość kotów. Dwie papugi, w tym jedna gadająca (niesamowicie mnie rozśmiesza :))
Jadłam już feijoadę i stwierdzam, że jest mega dobra :)
Dzisiaj samba. Ale to po północy.



Vou vadiar.


Aktualizuję.

2 komentarze:

  1. Fuck yeah, miał być jeszcze bardziej hardkorowo zapakowany, ale stwierdziłem, że i tak się naczekasz :)

    Trzymaj pion młoda!

    OdpowiedzUsuń
  2. Salvador <3 za rok będziemy tam razem, haha :* jak samba? kurde jak wrócisz to wszystkiego będziesz musiała mnie nauczyć, bez dwóch zdań!
    tęskniące.

    OdpowiedzUsuń