17 lutego 2012

Capoeira cura, cura, cura

Od poniedzialku meczylam sie z bolem pod lopatka. Mascie, plastry - nic nie pomagalo. Ograniczylam wykonywane elementy na treningach i nie gralam.

Nadeszla wczorajsza roda Profesora Ponteira. Nie nastawialam sie na wejscie do srodka. Zaspiewalam, na berimbau gralam wlasciwie caly czas.

I polecialo `boa viagem´. Wciagnelo mnie do srodka - MUSIALAM zagrac.

Kupilam do Monitora Tristeza. Gra - taka sobie, go, gdy zaczynalam jakis element, przypominalo mi sie, ze moge sie popsuc. Ale udalo mi sie zaznaczyc banda.

Wiecie jak dobrze poczulam sie po tej grze? Lopatka boli mniej. Nic tak nie leczy jak dobra roda de capoeira.

Po roda porozmawialam z Thiago (Tristeza). Jego batizado bedzie polaczone z moim pozegnaniem.

Gdy rozmawialismy, obok zaczela sie proba batucada (dzis juz jest Karnawal). GICAP poszlo w tany. Tukuczykitukuczyki TUM.

tak w temacie




I jeszcze na temat Tlustego Czwartku. Nie zjadlam paczka. Zastapilam go TAPIOCA z bananem, kokosem, czekolada, serem i mlekiem skondensowanym...

Pozdrawiam



zdjecia sprzed salvadoru
z wystawy o indiach




moim zdaniem jeden z najpiekniejszych widokow - favelas noca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz