Sobota, 4.02.12
Pega - a
Pojechalam z Mestre, Adriana, Gustavo i Tschose na roda de mes do Professor Sinistro do Rio das Ostras.
Spotkalam dawno nie widzianego Mestre Misterio i kilku innych graduados, ktorych imion nie pamietam.
Roda zaczela sie Jogo de Angola (odsylam do slownika). Duzo podstepu, duzo magii.
Pozniej weszly dzieciaki. Przez pierwsze kilka minut zastanawialam sie, o co chodzi. Rytm Regional, a klaskanie pod Sao Bento de Angola. Wyjasnil mi to Mestre Cavalo, cytujac rozmowe z Sinistro.
MC: Sinistro, to klaskanie, to zostalo narzucone przez Mestre grupy?
PS: Nie. Tak myslalem, ze bedzie dobrym urozmaiceniem.
MC: Sinistro, grasz Sao Bento Grande do...?
PS: Bimba
MC: Wiec klaskanie musi byc do...?
PS: Bimba!
Ja po uslyszeniu historii: <facepalm>
Po dzieciakach, dlugo rozbrzmiewal wolny rytm Benguela. Nie weszlam. Nawet w pewnym momencie mialam ochote, ale byl taki tlok, ze mi sie odechcialo.
Professor Sinistro rozpoczal roda feminina. Ukucnelam pod berimbau. Tak, jak pierwsza gra byla spokojna, tak potem posypaly sie iskry. Napisze w ten sposob - zrobila sie kolejka zeby mi "spuscic lomot" (hamuje sie ze slownictwem - wiecie dobrze jakiego slowa bym uzyla). Gry byly krotkie. Energia miedzy dziewczynami bardzo negatywna. Jedna z nich wyleciala do drugiej z piesciami, bo dostala vengativa. Sama ja zatrzymywalam, zeby sie krew nie polala. Ludzie, takie rzeczy rozwiazuje sie w jogo.
Facet by zrobil volta do mundo i wkleil przeciwnikowi jakas queda w grze. Moze nie w tej samej roda, moze innym razem.
Tak jak powiedzial kiedys Torpedo: "Wszyscy to beda pamietac i po dziesieciu latach, gdy poszkodowany sie odegra, wszyscy beda pamietac, za co to bylo".
Dlatego chcialam pograc dluzej, zrobic koleczko i zemscic sie technicznie. Bo bencao w biodra, to ja moge od Peroby, ktory wie co robi, dostac, a nie od czwartego sznurka. Szczegolnie, ze zatrzymalam to martelo.
Niedziela, 5.02.2012
Aport krabie
Zrobilam swoj wlasny berimbau. Moje dziecko. Jest dziewczynka. Nad imieniem jeszcze rozmyslam. Zrobienie berimbau jest prostsze niz sie wydaje. Najgorsze jest ciecie cabaca, wyciaganie drutu z opony i wbijanie gwozdzia w skore. Ale wszystko jest dla ludzi. Jestem z siebie strasznie dumna, a dzwiek dzieciatka jest przepiekny.
Gdy po kursie wrocilam do domu, umylam sie, zjadlam i ubralam w pizamke, zadzwonil Jean, wyciagajac mnie na koncert. Bylo spoko, bez szalu.
Poniedzialek, 6.02.2012
Bate papo.
Gdy rano (okolo jedenastej) wyszlam z pokoju, Helle powiedziala "Jedz, uzyj plazy". Srednio mialam ochote, ale pomyslalam, ze wlasciwie nie mam lepszej rzeczy do roboty. Katharina nie odbierala, wiec do Cabo Frio pojechalam w towarzystwie aparatu, iPoda i tekstow piosenek. Dojechalam, zanurkowalam w Atlantyku i leglam na sloncu.
Po poltorej godziny rozmyslan filozoficznych, podnioslam sie i skierowalam w strone skal. Jest cos, co mnie w morzu, oceanie, wodzie przyciaga. Uspokaja.
Ze skal niechcacy wdepnelam w miejscowe favelas. Nie wiem jak ja to robie. Albo mam wbudowany magnes, albo podswiadomosc dziala bardzo silnie.
Schowalam aparat i rozejrzalam sie po placu. Zamkniety z trzech stron, ale ja sie przeciez cofac nie bede.
Zgodnie ze wskazowkami przechodnia przeszlam miedzy podworkami i znalazlam sie na wydmach.
Dygresja: wydmy+skaly+ocean= mama szaleje z zazdrosci :)
Kupilam açai light i poszlam na dworzec. Mialam kwadrans do odjazdu, wiec zdecydowalam sie na zjedzenie salgado. W barze nawiazalam nowe znajomosci. Przedyskutowalam kwestie mojej przyszlosci i pilki noznej (kazdemu, kto jedzie do Brazylli, polecam orientowanie sie, przynajmniej pobiezne, o co chodzi w tym sporcie).
Wrocilam i poszlam na koncert grupy Revelacao z okazji urodzin miasta. Przed rozpoczeciem, w celu zaanimowania publicznosci, puszczono "nossa, nossa" z milion razy.
Kursowalam od jednych znajomych do drugich, spotykajac kolejnych po drodze. Mimo tego, prawie caly czas spedzilam z ekipa z Sylwestra. Tanczylismy, skakalismy, robilismy choreografie.
NAJ-LE-PIEJ!!
Odprowadzilismy mnie do domu. Zanim zasnelam, w stanie nietrzezwosci, napisalam do siebie list (gdybym miala pieniadze na koncie zapewne wyslalabym smsa do Ariela). Zacytuje tylko koncowke:
"Pozdrawiam Cie (Sie) z jutrzejszym (dzisiejszym) kacem! AGUA DE BEBER!"
Do nastepnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz