16 listopada 2011

Brasil Africano 3

Nadszedł ten oczekiwany dzień. Pierwszy raz od dłuższego czasu byłam zdenerwowana - bardzo delikatnie, ale mimo wszystko, to coś nienormalnego u mnie. 

O siedemnastej mieliśmy zrobić próbę generalną, o szóstej trzydzieści zaczęliśmy. Były to zdecydowanie najgorsze próby. Nawet za pierwszym razem wychodziło nam lepiej. Stres. 


Paraiba, Chocolate, Helio kleja cabaças
 
                                           moje <3


                                                                                     miedzy piersiami ^^


Przygotowania były jednym wielkim bałaganem - krzyczące, biegające dzieci, włosy, koszule, spódnice, kosze, pałki, naprawdę masakra. I w pewnym momencie zgasły światła...
Wtedy zaczęło się uciszanie. 

Na scenę wyszła orkiestra złożona z ponad dwudziestu barimbaus. Do rytmu Sao Bento Grande de Angola został odśpiewany hymn Brazylii. 

'Show' rozpoczęły dzieciaki solówkami, po nich dziewczyny zatańczyły Danca Afro. 




Potem moje pierwsze wyjście - Puxada de Rede. Oprócz małego zgubienia się w machaniu koszami, wszystko poszło zgodnie z planem. 





Capoeira Angola załatwiła mi czas na przebranie się. 


I wyszłam jako pierwsza do jongo. O spódnicę prawie się zabiłam, ale chyba udało się zachować to dla siebie.



Chwilę później scena znów należała do dzieciaków - tym razem z roda.



Samba!




Potem biegiem, naprawdę biegiem musiałam się przebrać do maculele. Gustavinho powiedział, że ogólnie wyszło w miarę, ale ja jestem zadowolona, bo nie zgubiłam się w krokach, zrobiłam mój ulubiony obrót na kolanie i siano ze mnie nie spadło. 





Moje role się skończyły. Poszłam się poprzytulać, a na scenie samba do lat czternastu. Matheus jak zwykle zabrał scenę dla siebie. 



Końcówka czysto capoeirowa - sequencias de Bimba (których ja uczyłam), cinturas desprezadas, solo dorosłych i roda. 







 

A tak! Na końcu Mestre powiedział kilka słów - ile znaczy dla niego Brasil Africano, jak ciężko pracuje, jaki jest dumny, po czym wywołał na środek graduados, którzy przygotowywali spektakl. Szczerze powiedziawszy nie myślałam, że mnie wywoła, ale Gustavo załatwił mi wyjście na środek.
 
Na przed-koniec (bo zamknęliśmy wszystko tańcem Afro) zaśpiewaliśmy hymn grupy "Sou do GICAP, canto com emocao. O GICAP capoeira mora no meu caracao", skacząc, machając, wrzeszcząc. W pewnym momencie podleciał do mnie Helio z uściskiem i krzykiem "Familia!". 


Jak to powiedział kiedyś Jean "GICAP nie jest grupą. GICAP jest rodziną".





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz