20 grudnia 2011

Dwa bieguny.

Jako że ostatni wpis był prawie nie do zrozumienia dla ludzi nie ćwiczących capoeira. W tym, ten temat postaram się ograniczyć do minimum.

W piątek do domu przyjechał jeden z kuzynów Helle - Ze Carlos. Z jednej strony - nie ocenia się po wyglądzie, a z drugiej - pierwsze wrażenie jest najważniejsze.

Gdy skrajny pesymista i malkontent spotyka się z niepoprawną optymistką, jedno z nich musi się wyłączyć. Naprawdę nudzi mnie ten człowiek. Podróżuje cały czas, a zamiast opowiadać o tych podróżach, mówi o polityce, o złych zmianach, o ekonomii, o tym jak jest brudno. Mówić nie przestaje, a pauzy robi po każdym wyrazie trzykrotnie dłuższe, niż każda inna persona.

"To nie są Brazylijczycy. Tu <<w domu>> ich nie poznasz". Pojechał po mnie. Odpowiedziałam, że wiem, że tak naprawdę mało czasu spędzam w domu. Chodzę po mieszkaniach znajomych, po araruamskich fawelach, widziałam sporo i myślę, że mam pełne prawo powiedzieć, że, co najmniej, widziałam Brazylijczyków. Przyznał mi racje i zaczął mówić na temat korupcji. Przytakiwałam raz po raz.
Poza tym jest człowiekiem bardzo miłym i wszystko co robi, robi perfekcyjnie.

W niedziele mieliśmy pokaz capoeira w Saquarema. Walczyliśmy o to, żeby to nasza grupa rozpoczęła projekt w tamtejszych szkołach. Ważna rzecz.

Przed rozpoczęciem robiliśmy sobie zdjęcia na skałach. Mimo, że było gorąco nie weszliśmy do oceanu. Z powodu braku bikini i potrzeby poważnego wyglądu w trakcie pokazu. 




zdjecie dla Mamy hehe :) 


                                                       Sou crua e amarela, spadam ze skaly

No i zwątpiłam w fotografię, gdy zobaczyłam to zdjęcie zrobione przez czterolatkę. Nie jest dobre, ale fajne. Zapłaciłam za Yashice, czekam... 



Daliśmy show. Potem wszyscy poszliśmy jeść. W trakcie czekania Jean, Ewerton, ja i jeszcze dwoje osób, postanowiliśmy się wykąpać. Woda lodowata. Ale warto było. Orzeźwienie niesamowite. I wcale nie było tak zimno.

Gdy wróciliśmy współtowarzysze byli w trakcie wymieniania się historiami udowadniającymi gejostwo Helio i Ewertona. Muszę z nimi poważnie porozmawiać.

Szkoła oficjalnie zakończona w piątek. Można powiedzieć, że TEORETYCZNIE zaliczyłam liceum. Nie mam żadnego papierka, podejrzewam, że nie musiałabym kontynuować nauki na Politechnice, ale chcę zrobić jakiś kursik. Albo turystyka, albo pielęgniarstwo. To drugie ze względu świetnych zajęć praktycznych, mogących się przydać w przyszłości i właściwie zawsze mnie do medycyny w jakiś sposób ciągnęło. Tak sobie przynajmniej w jakiś sposób wynagrodzę odpuszczenie sobie studiów medycznych. Zobaczę i zdecyduję, gdy poznam grafik.

Doszłam do wniosku, że Brazylijczycy są najlepsi jeśli chodzi o wykorzystanie śmieci.
Wszystko z PETu





Jedna z ostatnich rozkmin:
"Ja właściwie bardzo lubię swoje stopy. Dzięki nim kopię martelo. I chodzę. Fajnie, że je mam..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz