12 sierpnia 2011

18 zdjęć.

Roku pańskiego 1993, miesiąca pańskiego sierpnia, dnia pańskiego dwunastego, godziny pańskiej nie pamiętam, przyszłam na świat. Pierwszych kilku lat nie zakonotowałam. Moje najwcześniejsze wspomnienie, to jak wsadziłam sobie jarzębinę do nosa i musieli mnie usypiać, żeby ją wyjąć. Inne z czasów szczenięcych - opierałam się o drzwi w starej Hondzie, a te się otworzyły. Na szczęście mamy koleżanka mnie wyłapała. W międzyczasie urodził się Kevcio. Dużo czasu później zaczęłam trochę szaleć. Spełniałam (i dalej spełniam!) marzenia - małe i duże. Jak narazie wszystko zakończone sukcesem, a każdy kolejny rok (odpukać) jest najlepszy. Czy czegoś żałuję? Nie, proste.

Trochę historii :)))

(nie)Zawsze lubiłam pociągi.



(nie)Zawsze lubiłam spać na karimacie w różnych warunkach. 


Zawsze miałam dużo zafascynowania sobą i poczucia władzy. 


Zawsze lubiłam Kevcia (mimo tego, że bywało różnie).




















I w ogóle mam świetną rodzinę, przyjaciół, znajomych, życie.







 


I tak zostanie. 
Amen. 



Szalonym być, cieszyć się, śpiewać, grać, nie przestawać!

A osiemnaście to trzy szóstki.... 









Podebrałam niektóre zdjęcia :)

Bless up.! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz