7 sierpnia 2011

Deus ama muito voces e eu tambem!

Przeżyłam pierwszy tydzień w szkole. Wreszcie mam dłuższą wolną chwilę na sklejenie tekściątka.

Nie jest tak źle, jak się spodziewałam. Mimo wszystko potrafię się zająć sobą (bez Facebooka i iPoda) - uczę się słówek i kolejnych zwrotek piosenek.Udało mi się wymyślić "101 rzeczy, które można robić kiedy siedzisz na lekcji i nie musisz słuchać". Nie są śmieszne. Trafiłam do klasy ścisłej - jakieś 75% lekcji to chemia, fizyka i matma. Obecnie na historii mają historię powszechną, a na geografii gospodarkę, więc mało wynoszę.









Wczoraj byłam w Rio odwieźć Juju na lotnisko.






 Jechałam meleksem, dostałam pacoqua'ę.



 Moja brazylijska miłość. Samolot wyleciał, po godzinie zawrócił, bo były problemy z silnikiem. Teraz próbuję skontaktować się z Polską i Juju.













Poszłam do Policia Federal, ale było zamknięte. Dowiedziałam się, że z wizą powinnam iść do nich w ciągu trzydziestu dni od przylotu. Nie wiem co teraz, na pewno muszę do nich iść się dowiedzieć. Nie chcę być deportowana :) Jeśli się rzeczywiście spóźniłam, to... nie, nie wracam. Mam inny pomysł. Lubię moje pomysły.



Dzisiaj zapytałam też o Salvador. Nie ma szansy, żebym jechała sama. Za to rodzina bardzo chce ze mną jechać. Na tydzień. Żeby zaliczyć batizado u Mestre Bamby i pozwiedzać. Powiedzieli, że nie będzie problemu, żebym była jeden dzień z Camilą.

Swoją drogą do ciekawej rodziny mnie przydzielili. Dziadek (przyszły host-tata) był nazistą (podobno teraz jest już lepiej), a host-tata - komunistą. Kilka dni temu próbował mnie przekonać, jak świetna jest komuna. Grzecznie wysłuchałam, po czym stwierdziłam, że w Polsce bez komuny jest lepiej. Nie doszło. Mówi się trudno. O polityce dyskutować nie będę. Za mało się na niej znam.

Odniosłam kilka sukcesów językowych. Ostatnio wytłumaczyłam jak działa administracja w Polsce. Województwa, powiaty, gminy, wraz z funkcjami i trójpodziałem władzy. Nie wiem jak to się stało.

Wizja Polski według Brazylijczyków mnie rozśmiesza. Wyobrażają nas sobie siedzących w kurtkach, futrach, popijających posiłki wódką, żeby się ogrzać. I tłumaczę, że u nas wcale tak dużo się nie pije, tylko w kręgach studenckich (z tego miejsca pozdrawiam TOMA) i nie z powodu zimna, a w zeszłym roku temperatura dochodziła do czterdziestu stopni na plusie.

Wreszcie doszłam do tego, czemu są tacy przewrażliwieni na punkcie picia z jednej butelki (do wszystkiego dają słomki albo kubki). Boją się żółtaczki. Nie wszyscy są szczepieni, mimo, że szczepienia są darmowe.



2 komentarze:

  1. widze po Tobie, że jest ok :)
    powodzenia dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. " Wyobrażają nas sobie siedzących w kurtkach, futrach, popijających posiłki wódką, żeby się ogrzać."


    HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA <333

    OdpowiedzUsuń