17 sierpnia 2011

Devagar devagarinho

Ci ci tą tim xi

Miał być trening, była roda.

Zaczęło się Jogo de Angola. Nie wiedziałam czy są jakieś ograniczenia, więc chwilę popatrzyłam, a później wzrokiem zaczepiłam Mestre Cavalo. Dostałam zielone światło. Jeszcze chwilę poobserwowałam (strach, stres) i weszłam. Nie jestem mistrzem Angoli, ale sprawia mi ona niezwykłą przyjemność. Całą grę miałam banana na twarzy. Stuprocentowa zabawa. I podstęp, czytanie drugiej osoby (partnera, tudzież przeciwnika). U-wiel-biam.  Niestety nie udało mi się wejść drugi raz, bo Mestre przerwał grę. Pochwalił, poklaskał i zaczął grać Sao Bento Grande. Mogli wchodzić uczniowie do trzeciego stopnia.

Po tym jak na wejście prawie dostałam martelo na twarz, ciężko było zachować spokój. Na początku nawet mi się udawało, ale po trzech kolejnych kopnięciach frontalnych pod rząd (mimo krzyków 'devagar, devagar' - a niby to ja nie rozumiem) poniosły mnie emocje. Na chwilę. Chodzi głównie o to, że chłopak nie miał cordy, więc musiałam nad sobą panować. Dobra lekcja. Kolejne gry były spokojniejsze.

Po 'naszej' roda, nadszedł czas na graduados. Po poznańsku: wuchta axe, tej! Wszystko płynnie, lekko. Piękne akcje, niekiedy agresywne, ale wszystko w granicach przyzwoitości. I poszło 'Malandragem'. Isso!

Na koniec Mestre powiedział kilka słów o nadchodzącym evencie i oklaskami zakończyliśmy roda.

A propos eventu. Czterdziestu trzech (43) Mestres i Professorów. Około dwustu sześćdziesięciu innych capoeiristas. Batizado, Troca de Corda, Campeonato. Od jutra do soboty lub niedzieli roda codziennie. Nadrabiam te dwa miesiące :)

Własny plan treningowy realizuję. Zawiera on akrobatykę, bieganie i A6W z Mańkiem. Jeszcze nie jest źle, ale czuję, że jak zakwasy pójdą, to długo mnie nie opuszczą.

Rodas. Muitas Rodas.
I wiecie co? Zamierzam się nagrać.!

TRZYMAJCIE PION!
Ja trzymam.! ; )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz