Dzień się nie skończył, ale chyba go pochwalę. Niechby nawet za wcześnie.
Siedzę w ławce, wchodzi Tomas, uścisk dłoni i "kocham cię" (tak, po polsku). Wiecie jak zajebiście jest usłyszeć coś takiego o siódmej rano? Fakt, na żarty, ale mimo wszystko.
Później rozmowa, której tak bardzo mi brakowało od prawie trzech miesięcy. Przenajbardziej na świecie. I teraz się uśmiecham :)
Następnie rozmawiałam z jedną z dwóch małych Yasmin, na orkucie. Pozwolę sobie zacytować:
"Y: byłam zazdrosna o drugą Yasmin!
M: Nie bądź więcej, ja jestem dla wszystkich. Ok?
Y: Ok, kocham Cię"
Zaciąga trochę telenowelą, ale to Brazylia przecież!
Na targach kupiłam bajki, bajki i bajki. Teraz bawię się w tłumacza. Jak znajdę adapter wrzucę zdjęcia.
I widziałam Miasto Boga. To z filmu.
Zdjęcia z targów
Jak ten dzień skończy się tak dobrze jak trwa, to się będę opór cieszyć.
Zaraz na trening
Kocham Was Misiaczki
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po treningu:
Stanowczo jeden z lepszych dni tu. Tak po prostu, uśmiech z gęby nie schodzi. Wychodzi wszystko. Dużo satysfakcji.
I pan Bob Marley, perfekcyjny, jak zawsze.
Bom dia galera!
brazylijska telenowela, rsrsrs.:*
OdpowiedzUsuńtesknie, kocham i w ogole... <3