28 września 2011

Megustausta

Śnił mi się ten sam sen znowu, tylko, że w innej scenerii, z innymi ludźmi. Nie wiem czy można go nazwać koszmarem, chyba tak.

Otóż śni mi się, że przyjeżdżam na weekend do Polski. Świetnie, fajnie, tylko nie mam biletu powrotnego, ani pieniędzy na ten bilet. Zaczynam kombinować, martwić się. Wtedy zwykle się budzę.

Ktoś jakaś interpretacja? :) 

Poza tym bardzo, bardzo dobrze. Bez złych myśli i czasu na używanie mózgu. Może przez to, że wreszcie mam z kim porozmawiać, tu na miejscu. 

Fajny projekt się wczoraj pojawił = dodatkowe, ciekawe zajęcie.

Zmiana domu - w trakcie załatwiania. 

Do ponad stuprocentowego szczęścia brakuje mi tylko analoga Yashica. Niech to cudo tylko tu przyjedzie... 

Piosenka z czasów naleśników na Ruskiej. Od Szymusia. 

Przesyłam Wam wielki balon pozytywnej energii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz