30 września 2011

Otwórz drzwi.

Wczorajsza/dzisiejsza noc była spokojna, jak na wyjście do klubu. Urodziny Kathariny musieliśmy uczcić, więc poszliśmy potańczyć. Najpierw dj zarzucił elektro z naprawdę potężnym basem, a później na scenę weszła grupa Los Salvadores, grająca pagode. Następnie brazylijski funk. Potańczyłam chwilę, około czwartej wyszłam z Palomą z klubu.

Co mnie rozbawiło, to refren piosenki funkowej, który brzmiał jak 'smalec, smalec, smalec...' Popłakałam się ze śmiechu. Później, gdy spojrzałam na ekran, zobaczyłam nurków... Pierwsza myśl: Eles vao nurkar? Uwielbiam te moje połączenia i polonizmy. Swoją drogą, zaczęłam mieć sny po portugalsku. Dobry znak.

Po wyjściu z klubu Paloma oczywiście załatwiła nam podwiezienie. Tym razem znała kierowcę. Mimo tego chciał nas zabrać do siebie. Powiedziałam, że nie, że wysiądę, współlokatorka była ze mną. Ale nie.... No to na pierwszym wyjeździe na główną drogę otworzyłam drzwi i z całkowitym spokojem powtórzyłam, że jedziemy do domu Palomy. Pojechaliśmy. Siostra była mi bardzo wdzięczna, a moja mama będzie dumna z asertywności.

A! I narysowałam penisa na samochodzie. W zeszytach nie ma tego zwyczaju, w ogóle nigdzie go nie ma...

Zjadłam śniadanie, wypiłam mleko i poszłam spać.

Nie ma wałka, więc nie robię pierogów. Będzie schabowy z pyrami i keks.


RESUME.

Jutro zmieniam rodzinę.
Z jednej strony - wreszcie, z drugiej - niestety.

Wiadomo, kto stoi za pierwszą stroną, pisałam o niej już nie raz. Sprawiła, że sierpień był jednym z najcięższych miesięcy mojego życia, jednakowoż i tak będę tęsknić za Palomą. Do tego dochodzi mało samodzielności.
Druga strona, to przede wszystkim host - rodzice. Uwielbiam ich w osiemdziesięciu dziewięciu procentach. Są aniołami, chociaż moim zdaniem nie powinni się bać niektórych rzeczy. Mimo wszystko rozumiem większość ich decyzji, bo ostatecznie opieka nad cudzym dzieckiem, to niesamowita odpowiedzialność.

Za czym będę tęsknić? Za zwierzakami, plażą, muzyką z płyt winylowych, internetem, żartami Edvalda, opowieściami Gisele, za tym, że mogłam ponarzekać raz po raz na Palomę. Za "animadowością" - nie wiem jak przetłumaczyć to słowo ;) Za wyłączającym się w środku prysznica swietle.

Za czym nie będę tęsknić? Chyba tylko za kłótniami i opowieściami Palomy. A, i za pudłami pacoqua :D:D:D
obżarłam się jej za wszystkie czasy.

Jak już pisałam, będę mieszkać w centrum, z dala od Internetu (mam nadzieję), za to blisko siłowni. Dobra zamiana. I jako, że już poznałam, jak jedzą w Brazylii, mogę wymyślić czego nie lubię, żeby tak jakoś poprawić "zdrowość" jedzenia. Oczywiście, bez przesady.

Ja nie umiem być smutna, nieszczęśliwa. Nie mam zielonego pojęcia z czego to wynika. Może z tego, że ciało
siedzi w optymizmie, tylko jedna stópka jest po stronie realizmu. I dziwię się. I zachwycam. I patrzę.
Jestem strasznie ciekawa.


Jeśli rzeczywiście nie będę mieć dostępu do sieci, to postaram się raz w tygodniu iść do kafejki, wrzucić jakąś notkę, zaktualizować status na facebooku, czy udostępnić zdjęcia i podzielić się radością.


Teraz się zacznie ograniczony, trudny kontakt :) Wybaczcie... Jestem w Brazylii!!!
Próba czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz