7 września 2011

Nunca desiste

Boli mnie głowa, gardło i mam gorączkę, całą twarz mam opuchniętą... Masakra. Ale tu chyba wszystkich to złapało - Katharina chora, Gustavo chory, Edvaldo chory.

Weeekend


Piątek
Roda. Skorzystałam z rad Contra Mestre Gustavo i zaczęłam szerzej robić ginga. Stabilniej, bardziej miękko, od razu lepiej! Pograłam na berimbau, zaśpiewałam i spodobało im się - roda completa!

Sobota
Obudziłam się o dziesiątej. Pół godziny później była u mnie Amina z Thibaultem (czyt. Czibo). Nie skakałam z zachwytu - po pierwsze - godzina, po drugie - przepadł trening, po trzecie - byłam w piżamie. No i siostra nie przestawała gadać.

Po kilku godzinach pojechaliśmy do Cabo Frio, spotkać się z Laurienne i Esther, które ostatecznie pojechały z nami do Araruamy, celem wyjścia do klubu nocnego.








W domu czekała Katy - Kanadyjka. Z nią związane są dwie historie. Pierwsza miała miejsce przy drzwiach. Zamykałam bramę, po tym podeszłam do wejścia. Katy właśnie próbowała naprawić klamkę (psuje się cały czas). Rzuciłam na to coś po angielsku, wykonałam zadanie za nią i poszłam dalej. Kilkanaście sekund później zorientowałam się (dzięki minom innych), że nie mam zielonego pojęcia, kto to był.
Najpierw prawie się udusiłam ze śmiechu, a później kulturalnie się przedstawiłam. Miałam osiem osób na głowie - ciężko wszystkich ogarnąć.

Z powodu dominacji płci pięknej w stosunku 1:8, po trzech godzinach (przed pierwszą) wyszliśmy do klubu.
Jeszcze w domu usłyszałam dialog, który mnie "porobił". Między P. i T. Siostra pokazuje Francuzowi zdjęcia z przed roku.

P: Możesz uwierzyć?
T: No... Ale co?
P: Moje włosy!
T: czopface

W klubie zamówiliśmy COMBO (jeden litr Smirnoffa plus redbulle). Sprawę niefajną już opisywałam. Teraz skupię się na K. - bo jest moim mistrzem.

Pochodzi z małego miasteczka w Kanadzie, ma szesnaście lat. Nie wiedziała czym konkretnie jest night club. Nigdy nie piła. Wysokie obcasy też były jej obce. Była zestresowana i podekscytowana wyjściem, dziwię się, że nie skakała. Po pierwszym drinku (na więcej jej nie pozwoliłam) ruszyła na parkiet. Całowała się z dwoma facetami, szyk i szacun.

Kolejna dygresja - nie wiem, jak jest w Polsce (tu zaznaczam, że się nie wywyższam w stylu 'jestem w Brazylii i znam tylko brazylijskie życie nocne', po prostu nie chodzę po klubach), ale w tutaj całowanie się jest zupełnie niezobowiązujące. Tyle w temat.

Uderzyłam w parkiet (jak zwykle dancefloormonster się włączył), później wypiłam drinka i zostałam na parkiecie prawie do końca (który się trochę przedłużył).

3.30 - podnoszę pijaną, ale przytomną siostrę z ziemi i kładę na kanapie. Bia mówi, że czas iść.
do 3.45 - zbieram ludzi do wyjścia, brakuje Aminy, gdy jej szukam, reszta się rozchodzi
4.00 - brutalnie wyrywam koleżankę z Kanady z ust mężczyzny i z czwórką współimprezowiczów kieruję ją do wyjścia
4.10 - nie wiem co się dzieje - część wyszła, część została, a ja jestem bez telefonu i pieniędzy
4.30 - znajduję trzy ostatnie laski, czekam aż jedna przestanie wymiotować, pozostałe idą na parkiet
4.40 - wychodzimy ku*wa
4.50 - pierwsza tura wraca z znajomymi nieznajomymi do domu
4.55 - druga tura wraca
5.15 - dwie najbardziej pijane dziewczyny idą spać, wyciągam jednej soczewkę z oka
5.30 - prysznice, awantury
6.00 - rozmawiam z Bią, piję herbatę, jemy śniadanie
6.45 - biorę prysznic, szukam miejsca do spania
7.03 - kładę się z Kathariną na górze dwupiętrowego łóżka bez barierek, boję się, że spadnę
7.05 - po przypomnieniu sobie 'nie zawsze będzie łatwo, ale masz nas' idę spać

Obudziłam się o dziesiątej. Chwilę później odwiedziła nas prezydent Rotary - moja babcia. Ostrzeżenia poleciały właściwie tylko w stronę Węgierki, cała uwaga skupiła się na mojej wiecznie cierpiącej siostrze, która nie raczyła przeprosić za wpuszczenie do domu nieznajomego faceta (wyjątkowo obeszło się bez przestępstw na tle seksualnym)

Gdybajcie sobie sami. Ja z Kathariną byłyśmy na grillu urodzinowym Aminy. Poznałam dziewczynkę z zespołem Downa. Na wejście rzuciła się na mnie z uściskami. Później grałam w jakiegoś kosmicznego XBOXA.

Za tydzień stykają mi dwa lata z Capoeira.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz